Spacer po mieście może być niezwykłym doświadczeniem. Możesz nagle trafić na palmę lub tęczę na rondzie, białą świnię na środku Wisły, wielkie metalowe muchomory, podejrzane plakaty, które nie reklamują żadnego produktu, ogromne farby akwarelowe na ścianie, a nawet tłum ludzi przebranych w złote kombinezony. Chcesz wiedzieć, co to może być?
Jest to sztuka publiczna, czyli sztuka, która prezentowana jest poza budynkiem instytucji kultury.
Sztuka publiczna mieszka w mieście i „różnicuje zastane przestrzenie przez wprowadzanie w nie nowych form, kolorów, dźwięków, zapachów, materiałów i faktur. Dobra sztuka w przestrzeni publicznej uplastycznia nasze miasta (a także wsie), wzbogacając ich warstwę symboliczną i pomagając identyfikować się z danymi miejscami, a także odpowiada na zapotrzebowania pewnych (bo bardzo rzadko wszystkich) grup odbiorców. Z kolei ta nieudana nie budzi społecznej emocji, jest anonimowa i przypadkowa, służalcza wobec nadanej jej funkcji lub po prostu słaba jakościowo, co w przestrzeni publicznej prędzej czy później zostanie niechybnie zdemaskowane” [1].
Taka sztuka przyjmuje różne formy. Mogą to być: obiekty, instalacje, performanse, plakaty, murale oraz bardziej tradycyjne formy, jakimi są pomniki.
* * *
Przykładami tradycyjnych form sztuki publicznej są warszawska Nike

i Pomnik Czynu Rewolucyjnego w Łodzi.

Oba spełniają określone funkcje historyczne i tożsamościowe. Oznacza to, że nie są tylko wyrazem artystycznej wyobraźni, ale upamiętniają konkretne, ważne dla teraźniejszości Polski i Polaków wydarzenia, o których uczymy się w szkole na lekcjach historii.
* * *
Świetnym przewodnikiem po polskiej sztuce publicznej jest portal sztukapubliczna.pl. Można na nim przeczytać m.in. wywiady z polskimi artystami, którzy opisują trudności związane z odbiorem dzieł sztuki w przestrzeni publicznej. Z dużym niezrozumieniem spotkała się np. instalacja Ewy Partum „Legalność przestrzeni” z 1971 roku. Nikt z mieszkańców Łodzi nie wiedział, czym tak naprawdę była. Artystka wspomina, że „[n]awet policja pilnowała tej instalacji przez trzy dni jej trwania, ponieważ uważano, że jest wystawą znaków drogowych, która ma ludzi nauczać porządku. Nie wiedzieli, że to jest jakaś nowa forma sztuki” [2].

Dzieło sztuki, które ma stać się częścią przestrzeni miejskiej, musi wejść w relację z innymi jej elementami oraz z oczekiwaniami osób, które na co dzień z niej korzystają. „Najpierw próbuję poznać jak najlepiej miejsce, do którego zostałam zaproszona. Zazwyczaj coś mnie przyciągnie, patrzę, czego mi tam brakuje itp. Zwykle mam też jakąś pierwszą myśl, intuicję, którą potem na wiele sposobów modyfikuję albo nawet całkiem od niej odchodzę, ale koniec końców zwykle ona jest słuszna i do niej wracam” – tak wygląda na przykład wstępna faza pracy Katarzyny Przezwańskiej [3].

Współczesne dzieło sztuki w przestrzeni publicznej na pewno musi zaskakiwać. Dla Łukasza Jastrubczaka „[j]est to taka działalność, której efektem jest nie do końca zrozumiały na pierwszy rzut oka obiekt, który nie ma swojego jednoznacznego odniesienia do miejsca, w którym się znajduje. Nie czytamy go jako budynku, nie czytamy go jako elementu natury czy nie czytamy go jako pomnika lub sklepu. Nie wiemy do końca czym jest, trudno jest nam się wobec niego odnaleźć. I ta nieoczywistość ma prowokować do refleksji nad samą rzeczywistością. Ma nas prztyknąć w nos, żebyśmy patrzyli trochę inaczej na rzeczywistość, która nas otacza” [4].

* * *
Interesującymi przykładami sztuki publicznej są rzeźby, których nie możesz zobaczyć, jak na przykład „Do odnalezienia” (2014). Pochodzący z Chin Ai Weiwei zaprojektował dzieło, które znajduje się pod powierzchnią ziemi. Na terenie warszawskiego Parku Rzeźby na Bródnie wykopano trzy doły, umieszczono w nich rozbite repliki chińskich waz, a następnie je zakopano. W żaden sposób nie oznaczono tych miejsc. Trawa porosła ziemię i po tym zdarzeniu nie ma już śladu. Pamięć o nim jest przechowywana jedynie we wspomnieniach osób, które były świadkami tej interwencji.

Innym niezwykłym przykładem jest „Aschrottbrunnen” (1987) Horsta Hoheisela w Kassel. To odwrócona fontanna, która zamiast tryskać wodą ku górze, jest skierowana do wnętrza ziemi, a przechodnie widzą tylko jej dno. Dzieło nawiązuje do stojącej w tym samym miejscu fontanny, ufundowanej przez żydowskiego biznesmena, która w 1939 roku została zniszczona przez nazistów. Hoheisel, tworząc negatyw pierwowzoru, przywołuje okrutną historię Holokaustu, jednocześnie podkreślając symboliczny wymiar pustki: upamiętnianie czyjejś śmierci w żaden sposób nie jest w stanie zmienić ponurej przeszłości.

* * *
Zdarza się też tak, że dzieło sztuki w przestrzeni publicznej wywołuje duże kontrowersje wśród lokalnej społeczności. W Polsce najczęściej komentowane były dwie prace prezentowane w Warszawie. Pierwsza z nich – „Pozdrowienia z alej Jerozolimskich”(2002) Joanny Rajkowskiej – stała się przedmiotem polityczno-artystycznego sporu. O tej palmie debatowano tak często, że powstało nawet internetowe archiwum dotyczące tego sporu: https://artmuseum.pl/pl/archiwum/pozdrowienia-z-alej-jerozolimskich/2253

Druga to oczywiście znajdująca się na Placu Zbawiciela instalacja „Tęcza” (2012) Julity Wójcik, która wzbudzała tak dużą niechęć wśród pewnych grupy osób, że wielokrotnie dokonywano na niej aktów wandalizmu.

* * *
Nieraz sztuka opuszcza budynek muzeum, ale nadal pozostaje w jego sąsiedztwie. Tak było chociażby w przypadku dwóch krakowskich realizacji.
Praca Bartosza Muchy „Tetris House” (2013) stanęła na Plantach przed Galerią Bunkier Sztuki. Jej styl i kolorystyka sprawiły, że stała się ona integralnym elementem otoczenia. Spacerujący traktowali ten obiekt jako dzieło sztuki, miejsce odpoczynku oraz mini plac zabaw.

Nieco inaczej było w przypadku usytuowanej w 2017 roku przed Muzeum Narodowym instalacji Roberta Kuśmirowskiego „Tężnia sztuki”, która wcześniej była pokazywana w Lublinie (2014/2015) oraz we Wrocławiu (2016). Ta misterna konstrukcja o wymiarach dwudziestu dwóch metrów długości i sześciu metrów wysokości za każdym razem wzbudzała ogromne zainteresowanie przechodniów, chociażby ze względu na swoje rozmiary.

* * *
W historii polskiej sztuki współczesnej zapisała się na stałe akcja Pawła Althamera „Bródno 2000”. Plan artysty był prosty: chodziło o utworzenie liczby 2000 (wszystko działo się w lutym właśnie tego roku) z zapalonych świateł w oknach jednego z bloków na warszawskim Bródnie. Pomyśl, jak trudne musiało być namówienie mieszkańców ponad dwustu mieszkań, by zgodzili się wziąć udział w tym happeningu. Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy się uda. Ale udało się:

Akcja Althamera nie miała na celu jedynie stworzenia efemerycznego dzieła sztuki dla samych estetycznych doznań. Zamiarem artysty była próba stworzenia wspólnoty ludzi mieszkających w jednym bloku. A najłatwiejszym sposobem, by doprowadzić do interakcji między nimi, było wyznaczenie im konkretnego celu.
Innym, równie intrygującym przedsięwzięciem artystycznym był performans kolektywu Rafani o znaczącym tytule „On Invisible” [„O niewidzialnym”] (2015). Dział się on jednocześnie w dwóch przestrzeniach: w budynku galerii oraz w przestrzeni miejskiej. Widzowie zgromadzeni w Galerii Bunkier Sztuki słuchali instrukcji, które w słuchawkach słyszeli również artyści. Kuratorka Anna Lebensztejn pisze: „Performerzy, którzy spacerowali po różnych punktach miasta w okolicy Galerii, byli obserwowani wyłącznie przez przypadkowych przechodniów, a ci w większości nie zdawali sobie sprawy, że biorą udział w artystycznej akcji. Zgodnie ze słyszanymi instrukcjami, artyści wykonywali proste, acz absurdalne czynności: kładli się na ziemi pośród tłumu czy kręcili dookoła własnej osi. Najistotniejszy performatywny element dzieła był chwilowy i niepowtarzalny, zaś kontakt z samymi artystami miał charakter losowy i nieprzewidywalny. Performans w przewrotny sposób odnosił się do świadomego i nieświadomego uczestnictwa w sztuce”.
* * *
Inne przykłady sztuki publicznej:

Jakub Szczęsny, „Aureola”, 2015 (Wrocław)
Grzegorz Drozd, „Kooperacja”, 2015 (Warszawa)

Louise Bourgeois, „Maman” [„Mamusia”], 1999 (Tokio)

Honorata Martin, „Zapraszam 24 na dobę”, 2012 (Sopot)

Pyotr Pavlensky, „Threat” [„Pogróżka”], 2015 (Moskwa)

Mateusz Okoński, „Puryfikacja”, 2010 (Kraków)
* * *
Na koniec odsyłamy do quizu o sztuce publicznej: https://sztukapubliczna.pl/pl/quiz
[1] Aleksandra Litorowicz, „Sztuka w przestrzeni publicznej”, tekst online: https://sztukapubliczna.pl/pl/sztuka-w-przestrzeni-publicznej/sztuka
[2] Rozmowa z Ewą Patrum, „Stworzenie nowego języka sztuki”, tekst online: https://sztukapubliczna.pl/pl/stworzenie-nowego-jezyka-sztuki-ewa-partum/czytaj/124
[3] Rozmowa z Katarzyną Przezwańską, „Kolory, w których ludzie czują się dobrze”, tekst online: https://sztukapubliczna.pl/pl/kolory-w-ktorych-ludzie-czuja-sie-dobrze-katarzyna-przezwanska/czytaj/37
[4] Rozmowa z Łukaszem Jastrubczakiem, „Mnie kręci ta opcja kowbojska”, tekst online: https://sztukapubliczna.pl/pl/mnie-kreci-ta-opcja-kowbojska-lukasz-jastrubczak/czytaj/15